Mój rozmówca dzieli się także swoim doświadczeniem pracy z polskimi organizacjami. Ogromnym wyzwaniem jest dziś edukacja, zwłaszcza na poziomie zarządów firm.
Dużo większa świadomość wagi tematów związanych ze zdrowiem jest w działach HR czy EB. Po przejściu tego etapu zaczyna się długi proces budowania świadomości wśród osób decyzyjnych, zarządów. To osoby, które często mają 45-55 lat, urodziły się w starym systemie i nie mają jeszcze przekonania, że są to kluczowe sprawy – zauważa.
Wyzwaniem jest też perspektywa. Polskie firmy są często nastawione na funkcjonowanie w krótkich terminach, nie patrzy się powyżej kwartału czy roku.
Przez to mało kto myśli skąd właściwie ta duża rotacja, skąd tyle ospałości i narzekania – mówi Radosław Kruczek. Dodaje, że organizacje, które chcą być fair, muszą wziąć współodpowiedzialność za zdrowie swoich pracowników. Potrzeba im też więcej cierpliwości. Zaopiekowanie się zdrowiem pracowników nie kończy się na jednym wydarzeniu (na przykład webinarium).
Spotykamy się z takimi przypadkami, że po miesiącu pracy dyrektor pyta nas: „to co, mamy już to zdrowie mentalne w firmie?” – mówi z uśmiechem. Dodaje, że dla ambitnych firm mądre zaangażowanie w temat wellbeingu to dziś szansa na bycie w awangardzie i na budowanie nowoczesnej marki pracodawcy. Według niego takie firmy w Polsce stanowią dziś małą, około 5-procentową grupę.
Co ciekawe, Radosław Kruczek zdradza, że w rozmowach o zdrowiu do ludzi trafia język korporacyjny. Dlatego używa takich pojęć, jak benchmarki czy „kejpijaje”.